(Nickolas)
Zastanawiał się nad propozycją Susan już kilka dni. Oboje chcieli coś zmienić w zachowaniu Daniela. Przez cały miesiąc zdążyli się zorientować w sytuacji. Z początku wydawało się, że Adkins jest silniejszy niż przypuszczali – co niepomierne dziwiło rudowłosą psycholog - ale szybko okazało się, że jest zupełnie odwrotnie. Czyli tak jak ona się tego spodziewała. Jakieś 4 dni temu McCartney wyciągnęła go z wyrka w środku nocy na rozmowę. Oznajmiła na samym jej wstępie, że po prosu MUSZĄ coś z tym wszystkim zrobić. Był wtedy kompletnie nieprzytomny i kobieta zmuszona była mu tłumaczyć najbardziej oczywiste rzeczy. Do tego zgodził się tylko dlatego żeby mieć spokój. Bynajmniej wtedy. Jednak już rano miał się nad czym zastanawiać. Bowiem kobieta poprosiła go w środku nocy o ściągnięcie kilku znajomych do domu. Po czym się zmyła. Powiedziała mu wtedy dokładnie
„- Nick ja zdaje sobie
sprawę, że on nie jest w stanie zmierzyć się jeszcze z
otaczającym go światem, ale im dłużej będzie to trwało tym
będzie trudniej. Jeśli on nie wyjdzie do ludzi to ludzie przyjdą
do niego. Ściągnij do domu znajomych.”
I właśnie to zajmowało
go przez ostatnie 4 dni. Zastanawiał się kogo mógłby
przyprowadzić. W końcu zdecydował się na dwie znajome, a
właściwie przyjaciółki choć nigdy im tego nie powiedział. I
nawet już wiedział co powie Danielowi. Uśmiechnął się na sama
myśl o spotkaniu. Będzie ciekawie.
(Daniel)
Mieszkał w tym domu już
miesiąc i było mu tu dobrze. Nikt na niego nie krzyczał, nikt do
niczego nie zmuszał, nie poniżał i nie bił. Właściwie pozwalali
mu spać do południa, jeść o każdej porze, oglądać co chciał.
Nie chodził również do szkoły. A jednak...mimo przyzwolenia
opiekunki na totalne lenistwo nieustanie wynajdował sobie zajęcia.
Głównie sprzątał. Podczas pracy skupiał się na wykonywanych
czynnościach, a nie na tym co było. Natomiast kiedy nie był zajęty
nękały go wspomnienia i złe myśli. Był tylko jeden problem. Za
kilka dni nie będzie miał już co sprzątać. Zostało mu już
tylko uporządkować strych. Zamierzał się za to zabrać zaraz po
zmienieniu garderoby i zjedzeniu śniadania i to nie koniecznie w
takiej kolejności. Zszedł na dół w piżamie i natychmiast tego
pożałował. W salonie siedział Nick z dwiema koleżankami. Cała
trójka pochylała się nad planszą do scrabbli. Miał nadzieję,
że uda mi się wycofać niezauważonym. Jednak jak mawiają nadzieja
matką głupich. Kiedy Daniel stawiał krok w tył Nick podniósł
głowę i uśmiechnął się:
- Dzień dobry
śpiochu. Śniadanie czeka na stole w kuchni - obie dziewczyny
odwróciły ku niemu głowy w tym samym momencie i obdarzyły
ciepłymi uśmiechami – Najpierw zjedz, a potem idź się ogarnij.
Jak już się ze wszystkim uporasz to zejdź tu do nas. We czwórkę
będzie się fajniej grało - siedzący na pufie student podniósł
zielony woreczek z plastikowymi płytkami i zachęcająco nim
potrząsnął. Zirytowany licealista wywrócił oczami i poszedł
zjeść. Żując kanapkę przeklinał Nicolasa za jego pomysły i za
to że nie uprzedził go o wizycie tamtych. Nie tak sobie zaplanował
dzień. Mimo całego niezadowolenia wszystko zrobił szybko i już
niecałe 30 minut później siedział w salonie na pufie obok
Collinsa. Czas spełnić życzenie Nica. Nastąpiło to zaraz po
tym jak wszyscy wszystkim zostali przedstawieni. Dziewczyny okazały
się bardzo sympatyczne. Alex (jej włosy były koloru gumy do
żucia) cały czas trajkotała o wszystkim i o niczym od czasu do
czasu inicjator całego spotkania wtrącał jakąś uwagę –
śmieszną lub miej - było naprawdę spoko. Gra szła mi tak
średnio. Za to Florze szło fenomenalnie. Niemal w każdej rundzie
zdobywała dużą liczbę punktów. I za każdym razem pokazywała
swoje białe ząbki w uśmiechu nie wyrzekłszy jednak ani jednego
słowa. W ogóle się nie odzywała. Nie potrafił tego wyjaśnić
więc w którymś momencie pochylił się i na ucho zapytał o to
Nica. Wydawało mu się, że mówi na tyle cicho, że dziewczyny nie
słyszą.
- Wiesz, że w
towarzystwie nieładnie jest szeptać? - Alex zwróciła mu uwagę –
A jeśli chodzi o Flore to ona nie mówi od urodzenia. Jest niema.
Ale za to jak śmiga na rolkach i desce – Daniel miał ochotę
zapaść się pod ziemię. Najpierw zrobił się czerwony ze wstydu,
a potem nie mógł słowa wykrztusić. Było mu strasznie głupio. W
końcu po minutach ciężkiej, nieprzyjemnej ciszy która wcale nie
pomagała spojrzał na okularnicę
- Prze...- potrząsnęła
zdecydowanie głową, uśmiechnęła się życzliwie i podniosła
kciuki do góry. Atmosfera znacznie się rozluźniła. Kiedy już
mieli ponownie rozpocząć grę do Nicka przyszedł sms. Po
odczytaniu go chłopak stwierdził, że musi pojechać do komisu w
centrum po telefon który oddał do naprawy. Jednak nie mógł
zostawić Daniela samego w domu. Na co wspomniany wyżej głośno
zaprotestował. Jednak starszy z chłopców szybko uciął te
dyskusje. Dziewczyny miały zostać do puki nie wróci Su albo on
sam. W ostatniej niemal chwili Alex przypomniała sobie o brakach w
lodówce i zabrała się razem z nim. Został z Florą.
(Nickolas)
Alex po drodze zataczała
się ze śmiechu. Ledwo powstrzymywała się w domu, ale teraz nie
musiała...A on kompletnie tego nie rozumiał.
- Co cie tak bawi? -
zapytał w końcu sfrustrowany już nie co jej zachowaniem
- No bo... - wysapała
ocierając łzę z policzka – on miał taką zabawna minę, a do
tego ty taki odpowiedzialny i opiekuńczy. No normalne jeszcze
gorzej niż zwykle. - dostała muke w ramię
- Grabisz sobie,
grabisz mała
- Ja nie ogrodnik, a
tak nawiasem... rusz się – ruszyła truchtem przed siebie –
Autobus nam zaraz ucieknie – chłopak obejrzał się za siebie w
chwili gdy autobus wyjeżdżał z sąsiedniej ulicy. Pobiegli.
(Daniel)
Początkowo usiłowali
grać w scrabble jeszcze kilka chwil, ale Nicolas miał jednak rację.
Im więcej osób grało tym zabawniej było. Przerwali więc. Dan
czuł się nieco niezręcznie w obecności niemej dziewczyny. Milczał
więc przez kilkanaście minut. Jednak na dłuższą metę było to
męczące.
- Słuchaj...twoja
koleżanka mówiła, że dobrze radzisz sobie na deskorolce i
rolkach – przytaknęła – jakiś czas temu dostałem deskę, a
nie umiem na niej jeździć i...i pomyślałem teraz, że może
chciałabyś...bardziej ci się przyda niż mnie – wyszedł z
salonu i zaczekał na Florę. Podążyła za nim do pokoju który
mógł zwać swoim. Mogło w nim być wszystko i nikt by tego nie
kwestionował, jednak poza leżącym na biurku szkicownikiem i
kilkoma książkami na półkach nic się nie zmieniło w wystroju.
Podał deskę dziewczynie. Nie spodziewał się takiego entuzjazmu.
Obejrzała ją bardzo dokładnie i nawet stanęła na niej. Jednak w
końcu zwróciła na niego uwagę. Z kieszeni wyciągnęła długopis
on zaś z szuflady notes. Otworzyła podany zeszyt i natychmiast
zaczęła w nim skrobać coś zawzięcie. Kiedy tylko skończyła
podała mu do przeczytania. Miała ładny charakter pisma
Deska jest świetna.
Dziękuję. Nie wiem jak ci się odwdzięczę. Szkoda że nie możemy
wyjść. Z chęcią bym ja teraz wypróbowała.
- Nie
musisz się odwdzięczać. To jest prezent – uśmiechnął się -
nie mam pojęcia gdzie tu jest skate park i raczej nie mam ochoty na
razie nigdzie wychodzić, no może poza ogródkiem. Właśnie! Jeśli
chcesz posiedzieć na powietrzu chodźmy tam – szeroki uśmiech
zagościł na stałe na jego twarzy. Towarzyszka ochoczo skinęła
głowa i poszła przodem o zaś zanim opuścił własny pokój
zabrał z półki jedna z książek. Wyszli na zewnątrz. Dan
zatrzymał się w progu przeszklonych drzwi by chwile popatrzeć na
niewielki kawałek zieleni za domem. Nadal nie mógł się nadziwić
jak kobieta z takim nawałem pracy potrafiła o wszystko zadbać.
Zerknął na Flo. Składała kartkę papieru w kwadrat.
- Co
robisz? - wyszedł na trawnik, a drzwi za nim zasunęły się z
cichym szmerem. W tejże chwili brunetka rzuciła mu spojrzenie pod
tytułem ”uduszę cię”. Cofnął się o krok
- Co
ja takiego zrobiłem? - rozłożyła wcześniej składany
karteluszek i napisała
Widzisz gdzieś z tej
strony klamkę? Te drzwi same się zatrzaskują jeśli niczym ich nie
zablokujesz. Nie mamy jak wejść do środka. Przypominam ci że
drzwi frontowe Nicolas zamykał kluczem :/
Usiadł ciężko na
trawie i objął kolana ramionami.
- Nie wiedziałem.
Przepraszam – dziewczyna jednak tylko odwróciła się do niego
tyłem, również usiadła na ziemi i jęła bazgrać po notatniku.
Minuty strasznie się ciągnęły. Było nudno. Do tego powietrze
było duszne i ciężkie, a niebo z wolna zasnuwały ciężkie szare
chmury.
- Floro ja naprawdę
nie wiedziałem o tych drzwiach – wymamrotał nie mogąc już
dłużej znieść panującej ciszy – Proszę nie gniewaj się.
Przysięgam ci, że jak Nick wróci obedrę go ze skóry. Kompletnie
nic mi nie powiedział – ramiona dziewczyny zaczęły drżeć.
Odwróciła się chwile później śmiejąc się. Dziwny to był
widok dla Daniela. Widział że się śmieje ale nie słyszał tego
– Bardzo śmieszne. Powiem mu, że mnie na niego nasłałaś –
wyszczerzyła się – Nie podobało mi się, że byłaś na mnie
zła. Czułem się okropnie. Nie lubię denerwować ludzi których
lubię. To dziwne bo znam cie tylko te kilka godzin, a wydaje mi
się, że znam cie całe życie – pokiwała głową z zadowolonym
uśmieszkiem – Chyba za dużo mówię – zamilkł. Ponownie
zapadło milczenie jednak to było pełne zgody. A przerwane zostało
szelestem dartego papieru.
Mam nadzieję, że
wrócą nim zacznie padać
- Też
na to liczę. Nie chce moknąć - kilka minut później musieli się
schronić pod krawędziom dachu. Najpierw spadały wielkie i ciężkie
krople. W niedługim czasie te krople zmieniły się w
najprawdziwszą ulewę, a fragment dachu okazał się być marnym
schronieniem.
(Nickolas)
Wysiedli
z autobusu i od razu puścili się biegiem. Lało już jak wychodzili
z centrum. Susan jako pierwsza dotarła do drzwi ale zanim wydobyła
klucze z torebki zjawił się Nick, a tuż za nim Alex. Chłopak
wydobył klucz i szybko otworzył.
- Jesteśmy!
- krzyknął od progu ale nie spotkał się z żadna reakcją.
Wszedł do salonu. Daniela i Flory tu nie było. Po kolei sprawdzał
kolejne pokoje coraz bardziej zaniepokojony. W końcu napisał
wiadomość do Flo. „Gdzie
jesteście” mało nie spadł ze schodów odczytując odpowiedz.
Brzmiała ona krótko:”W ogrodzie”. Podszedł do salonowych,
szklanych odsuwanych drzwi i je otworzył.
(Flora)
Była
wściekła. Na nikogo konkretnego. Ale jednak była wściekła.
Wpadła do domu pierwsza i od razu zamigała do Nica kilka
niecenzuralnych. Chłopak złapał ją za ręce w przegubach.
- Zrozumiałem
– powiedział z uśmieszkiem przylepionym do twarzy – ale może
pójdziesz się wykąpać. Potem możesz mi wymyślać ile tylko
dusza zabraknie. Pójdę pożyczyć od Susan jakieś suche ubranie –
na wzmiankę o ciepłej kąpieli wszystkie wyzwiska uleciały z jej
głowy. Zagrzeje się i zmieni ubranie. Nic innego jej w tej chwili
nie było potrzebne. Kiedy zamykała drzwi od łazienki na dole
usłyszała jak student wysyła Daniela do łazienki na górę.
(Nickolas)
Prawie
półtorej godziny minęło odkąd wysłał młodego piętro wyżej.
Flora już dawno siedziała w suchych ciuchach na kanapie. Wszyscy
zaczynali się niepokoić. Nicolas pognał w końcu na górę, by
obudzić chłopaka. Najbardziej prawdopodobne bowiem było, że
nastolatek kiedy się już rozgrzał i przebrał postanowił chwilkę
po leniuchować. Jednak Collins nie znalazł „ leniucha ” w
pokoju. Gnany najczarniejszymi scenariuszami dopadł do drzwi
łazienki. Wyraźnie słyszał przez nie szum prysznica. Zapukał
- Daniel
słyszysz mnie?
- Tak
– odparł tamten
- Co
ty tam robisz tyle czasu?
- A
co mogę?! Kopie się.
- Starczy
tego w takim razie. Jak nie wyjdziesz stamtąd będziesz wyglądał
jak pomarszczona stara babcia
- To
co! Idź stad!
Nie
dla Nika była taka rozmowa. Nacisnął klamkę, a drzwi otworzyły
się gładko. Najwyraźniej chłopak nie zamknął zamka od środka.
Naprzeciw niego znalazła się kabina prysznicowa. Daniel faktycznie
stał pod natryskiem ściskając gąbkę w dłoni. Jednak Nicolasa
absorbowało coś innego. Takiego widoku się nie spodziewał.
...
Chciałabym Was bardzo przeprosić za opóźnienie. Po prostu nie dałam rady tego napisać na czwartek. Zwyczajnie nie wyrobiłam się. Jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że się podobało.
Do następnego.