2013/09/12

Rozdział 11

(Nickolas)

Zupełnie nie wiedział jakiej reakcji się po chłopaku spodziewać. Daniel siedział pochylony nad urzędowym pismem i przyswajał sobie jego treść. Z tego co zauważył Nick czytał to wszystko po raz któryś. Najwyraźniej był w szoku. Położył dłonie przed sobą i zatrzęsły mu się ramiona od hamowanego płaczu.

(Daniel)

Jak bardzo pragnął się nie rozpłakać. Ale nie potrafił tego powstrzymać. Chwilę później łzy spływały strumieniem po policzkach. Ile musiało to sprawić przykrości dwójce jego opiekunów, a przecież on nie płakał ze smutku, ani złości. Ta wiadomość z sądu napełniła jego serce po brzegi ciepłem. Tylko nie potrafi się uśmiechnąć. Przerażało go to trochę. Płacząc zsunął się z łóżka i podreptał do Su po czym wdrapał się jej na kolana i przytulił. Liczył na to, że go nie odepchnie i nie wyśmieje. Miał nadzieję, że ona to pojmie...zrozumie go.


(Susan)

Pogłaskała chłopaka po głowie. Wiedziała, że Daniel jest szczęśliwy ale inaczej nie potrafi tego wyrazić. Możne za jakiś czas zobaczy szczery i radosny uśmiech na jego twarzy. Chciała by nastąpiło to w niedługim czasie. Serce jej się krajało gdy patrzyła na jego łzy i nie pomagał fakt, że są to łzy szczęścia.

(Nickolas)



Zapłakany Adkins w końcu usnął. Susan ostrożnie ułożyła chłopaka w łóżku i okryła kołdrą, a potem oboje po cichu wyszli. Zeszli na dół do szpitalnej kawiarenki. Tam usiedli przy jednym z dwóch dostępnych stolików uprzednio kupując kawę i styropianowych kubkach i słodkie bułeczki. Obojgu znacznie ulżyło. Wiedział, że McCartney od początku planowała przygarnięcie chłopaka pod swoje skrzydła. Cieszył się z jej sukcesu jednak nie tylko z tego. Przyzwyczaił się już do milczącego towarzysza i nawet polubił czytanie. Te popołudnia z Danielem sprawiały mu naprawdę dużo przyjemności. Chłopak obudził w nim ciepło jakiego dotąd nie znał. Nicolas miał nadzieję, że kiedyś Daniel się otworzy. Przed jego o czami niespodziewanie pojawiło się coś rozmazanego o cielistym kolorze. Odsunął się gwałtownie od tego i prawie wywrócił z krzesłem. Susan stłumiła śmiech.
- Na jaka planetę odleciałeś? Mówię do ciebie a ty w ogóle mnie nie słuchasz.
- Przepraszam
- Wybaczone, a teraz... powiedz mi jak to z twoją pracą. Dasz radę przez kilka dni tu przychodzić do Daniela? Popołudniami?
- Zaczekaj muszę zadzwonić - zajęło mu to parę minut ale udało się - Załatwione. Cały ten tydzień będę miał pierwszą zmianę, ale na więcej się nie zgodzili - Susan uśmiechnęła się z zadowoleniem
- Myślę, że więcej to nie zajmie. Może nawet mniej
- Co ty planujesz robić w wolnym czasie.
- Wcale nie będzie taki znowu wolny. Planujemy z Sarą wybrać się na zakupy - oczy jej zamigotały z podniecenia - Trzeba kupić tyle rzeczy...
- Rozumiem - powiedział ostrożnie, bo chociaż miał podejrzenia to jednak były one nie potwierdzone - A co zamierzacie kupować?
- Ubrania, meble, farby i parę innych potrzebnych drobiazgów. Najpierw jednak trzeba opróżnić graciarnie. Planuję zrobić wyprzedaż garażową... czemu się tak uśmiechasz?
Nicolas istotnie uśmiechał się i to całkiem szeroko. Miał do tego konkretny powód. Rudowłosa kobieta zmarszczyła brwi.
-  Pamiętasz jak 2 lata temu chciałem posprzątać graty stamtąd. Broniłaś tych śmieci rękoma i nogami i stwierdziłaś, że nigdy się tego nie pozbędziesz - uśmiechnął się - założyliśmy się wtedy. Konkretnie o to, że w ciągu najbliższych 5 lat pozbędziesz się tych rzeczy i to była moja opcja. Ty uparłaś się na coś zupełnie przeciwnego. - Su zacisnęła usta w cienką linię
- Masz zdecydowanie za dobrą pamięć. Sfinansuje ci to prawko, ale motocykl musisz kupić za własne pieniądze - wyszczerzył do niej wszystkie zęby
- Powoli po trochu odkładałem.
- Bestia - powiedziała psycholog i wstała - chodźmy. Trzeba jeszcze zapytać Sarę o datę wypisu.


(6 dni później - Daniel)

 McCartney w asyście dwóch policjantów poszła po jego rzeczy. On sam do tego piekła wchodzić nie chciał dlatego teraz siedział  z panią Shmit w zaparkowanym pod blokiem samochodzie. Nie przypominał sobie by miał aż tyle rzeczy by pakować je przez 2 godziny. Zaczął przysypiać kiedy w końcu się zjawiła. Przez ramię miała przewieszoną średniej wielkości torbę treningową w której zapewne były wszystkie jego przybory szkolne i ubrania. W ręku zaś niosła coś opakowanego w aluminiową folię. Kilka chwil później usiadła na  siedzeniu obok kierowcy z miną wyrażającą wielka ulgę.
- Masz bardzo rozgadanych sąsiadów - rzekła zapinając pas

(Sara)

Stanęli przed jednopiętrowym domkiem na obrzeżach miasta. Przypuszczała, że nie tylko ona jest tak podenerwowana. Siedzący na tylim siedzeniu chłopak rozglądał się uważnie dookoła. Za to właścicielka domu była spokojna. Sara wyjęła klucz ze stacyjki, odpięła pas i wysiadła. Nastolatek był wyraźnie spięty. Niepewnie podążał za swoją obecna opiekunką co chwila oglądając się za siebie. Zupełnie tak jakby ktoś miał za chwile wyskoczyć ze śmietnika czy skądkolwiek krzycząc "wracaj skąd przyszedłeś to był żart". To tylko świadczyło o braku pewności siebie, ale ją odzyska. Poszła za nimi. W środku czekał Nicolas z ciepłą herbatą dla pań i sokiem dla nich. Suzi postawiła na stole dopiero co odpakowane ciasto. Podarek od jednej z rozgadanych pań z bloku Daniela. Ciepła szarlotka bardzo przyczyniła się do poprawienia wszystkim samopoczucia. Po należytym odpoczynku przyszedł dla Adkinsa czas na zaznajomienie się z rozkładem domu. Miała tylko nadzieję, że nie jet tak marną projektantką wnętrz jak jej przyjaciółka.

(Daniel)

Pokój był wspaniały. Nie spodziewał się niczego takiego i nie oczekiwał. Niewiele brakowało by się rozpłakał. Ostatnio często płakał...
- Podziękuj Sarze. To ona urządzała ci pokój. Su wcisnęłaby tu wszystko co przypadłoby jej do gustu nie bacząc na to czy do siebie pasuje. Potem pokarzę ci mój. Też odnowiony i ja już za to podziękowałem wczoraj - Daniel obrócił się na piecie o 180 stopni. Nicolas stał w drzwiach. Z ramionami skrzyżowanymi na piersi opierał się o framugę i uśmiechał się. Daniel popatrzył na świeżo upieczonego studenta z wyrzutem po czym zszedł na duł do salonu by faktycznie podziękować dekoratorce.


(Sara)

 Chłopak stał już tak kilka minut i najwyraźniej nie wiedział co począć ze sobą. Wyłamywał palce co świadczyło tylko o jego zdenerwowaniu. Prawdopodobnie przyszedł tu z jakimś zamiarem ale stracił całą odwagę. Susan obserwowała go spokojnie tak jak Sara. Daniel jednak nie wyrzekłszy słowa w końcu poszedł na górę.

...

Popołudnie całkiem mile spędzone, pomyślała zapinając pas bezpieczeństwa. Odpaliła silnik i wrzuciła wsteczny chcąc wycofać samochód z podjazdu jednak zatrzymała się. Z domu wypadł Daniel i podbiegł do drzwi od strony kierowcy. Opuściła szybę.
- Co się stało? Zostawiłeś coś u mnie w samochodzie?
- Nie...ja ..ja...chciałempodziekowaćzapanipracę - ledwo zrozumiała co do niej powiedział i już go nie było. Uśmiechnęła się i wycofała samochód - Nie ma za co Dan, nie ma za co. - mruknęła do siebie zerkając w stronę domu i odjechała.

...

Przepraszam za taki długi okres oczekiwania i tak nudny rozdział. Ciężko mi ostatnio cokolwiek napisać. Cierpię na brak weny i lenistwo. Z czego to drugie jest chyba większym problemem (wena kiedyś wróci). Następny rozdział postaram się napisać i dodać szybciej.


Pokój Nicolasa

Pokój Daniela

CHCESZ OTRZYMYWAĆ INFORMACJE O NOWYCH NOTKACH BEZPOŚREDNIO PO TYM JAK SIĘ POJAWIĄ? NAPISZ SWÓJ NUMER GG BĄDŹ ADRES MAIL W KOMENTARZU! NA PEWNO O TOBIE NIE ZAPOMNĘ ^^.