2013/07/26

Rozdział 9

(kilka dni później -  Nickolas)

- No nie krzyw się już tak. Przecież to tylko jedno popołudnie. Popilnujesz go, a ja sobie załatwię kilka rzeczy. Masz ze sobą jakąś książkę? Poczytasz mu potem. Ja wrócę koło 18.
- Nie krzywię się , bo mam z nim siedzieć. Wiesz, że po książki sięgam w ostateczności. Nie czytam jak nie muszę.
- Nie daj się prosić.
- Dlaczego nie może zostać z nim któraś pielęgniarka?
- Do nikogo nie mam takiego zaufania jak do ciebie - tego argumentu akurat nie miał jak podważyć - Uprzedziłam go.no to ja lecę. - poczochrała go po głowie i poszła. Z miną osoby skazanej na ścięcie wszedł do sali.


(Daniel)

Przyszedł. Chłopak który już raz tu był i który szeptał mu do ucha. Nie wyglądał na zachwyconego całą tą sytuacją, a przecież zapewniała...Dorosłym jednak nie mona wierzyć. Siedzieli w zupełnej ciszy przez jakiś czas. On nie chciał się odzywać i jego dzisiejszy opiekun najwyraźniej także nie miał takiego zamiaru. Siedział skrzywiony przez cały czas i zerkał na plecak. W końcu odsunął suwak i z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy sięgnął po coś do wnętrza teczki. Przedmiotem który wzbudzał wyraźną niechęć Nickolasa była najzwyklejsza w świecie książka. Kilkaset kartek pokrytego drukiem papieru. Nie do wiary. No i tytuł był dość dobry. Takie książki lubił. Do tego tematyka tej konkretniej bardzo pasowała do jego obecnego nastroju. Chłopak siedzący naprzeciw westchnął i w końcu się odezwał
- Słuchaj ja bardzo nie lubię czytać, zwłaszcza na głos. Robię to między innymi dla twojej przyjemności, więc proszę doceń to. OK? - po czym otworzył książkę na pierwszej stronie i zaczął czytać. Ton którego używał był tak monotonny i spokojny. Daniel ziewnął, ułożył się wygodnie  na poduszkach i nim Nick doczytał stronę trzecią do końca już smacznie drzemał, a kilka minut później pogrążył się w głębokim śnie.


(Nickolas)

* "(...)- Jesteś... Ty jesteś... - szepnęła akuszerka.
- Nekromantą? - dokończył Abhorsen. - Tylko w pewnym sensie. Kochałem kobietę, która tu leży. Żyłaby nadal, gdyby pokochała kogoś innego. Ale tak się nie stało. Sabriel to nasze dziecko. Nie zauważyłaś podobieństwa?
Akuszerka patrzyła, jak ojciec pochyla się i zabiera od niej Sabriel, kołysząc ją na swej piersi. Niemowlę ucichło i w przeciągu zaledwie paru minut usnęło.
- Dobrze - rzekła akuszerka. - Pójdę z wami i zaopiekuję się Sabriel. Muszę jednak znaleźć mamkę.
- I, jak mniemam, jeszcze wiele innych rzeczy - zamyślił się Abhorsen. - Ale mój dom nie jest najlepszym miejscem dla...
Mag Kodeksu odchrząknął i przysunął się do ogniska.
- Jeżeli szukasz kogoś, kto zna się trochę na Kodeksie - odezwał się z ociąganiem - to pozostaję do twych usług, panie, mimo że z ciężkim sercem zostawiłbym mych współtowarzyszy wędrówki, widziałem bowiem, jak Kodeks działa poprzez ciebie.
- Może nie będziesz musiał tego czynić - odparł Abhorsen, uśmiechając się do myśli, która nagle przemknęła mu przez głowę. - Zastanawiam się, czy wasz przywódca miałby coś przeciwko temu, gdyby do jego grupy dołączyły jeszcze dwie osoby. Ze względu na pracę muszę wędrować i nie ma takiego miejsca w Królestwie, w którym nie zostawiłbym śladu swych stóp.
- Twoją pracę? - zapytał mężczyzna, drżąc lekko, choć już wcale nie było zimno.
- Tak - odpowiedział Abhorsen. - Jestem nekromantą, ale nie zwyczajnym. Podczas gdy inni wskrzeszają umarłych, ja sprawiam, że udają się ponownie na spoczynek. A na tych, którzy nie chcą spocząć, nakładam więzy lub próbuję to robić. Jestem Abhorsen...
Spojrzał znów na dziecko i dodał niemal z nutą zdziwienia w głosie:
- ...ojciec Sabriel.(...)"

Nickolas podniósł głowę z nad książki, by zapytać czy ma czytać dalej i czy aby książka nie jest nudna, ale pytanie zamarło niewypowiedziane. Chłopak spał twardo. Zerknął na numerek u dołu strony. Siedem, tylko tyle. To zaledwie kilaka minut. Zmarszczył brwi. I co teraz robić? Nie miał z kim pogadać, drobnych do włączenia telewizora nie miał. Z drugiej strony miał książkę, której chyba warto poświecić trochę czasu. Nekromanci, rzeka śmierci. To wszystko mogło być  ciekawe. Wyciągnął się na łóżku Susan i zagłębił w tekście. Przeczytał 4 rozdziały i zamknął książkę. Potarł zmęczone oczy. To nie była najlepsza lektura na poprawę nastroju. Położył książkę obok siebie na pościeli, przekręcił się na bok i przez chwile obserwował śpiącego chłopaka. Nadal zastanawiał się czym los go poczęstował skoro tak, a nie inaczej się zachowywał. Tego chciałby się dowiedzieć. To była sprawa która zaprzątała jego myśli w każdej wolnej chwili. Su nie chciała mu nic powiedzieć, choć zwykle nie miała oporów. To było niepokojące i intrygujące. No i jeszcze był ciekaw osobowości Adkinsa. 

(Susan)

Miała nadzieję, że odpowiedź w sprawie szybko przyślą. Argumenty które podała we wniosku były wystarczające. Chłopak potrzebował opiekuna i stałej opieki psychologa. To musi przejść. Pokonała kilka ostatnich schodów i od razu zerknęła w stronę drzwi do izolatki. Szybko do nich dotarła, ostrożnie je uchyliła, zerknęła do środka i uśmiechnęła się. Daniel spał twardo, a Nickolas leżał na plecach z jedną ręką pod głową, a druga przytrzymywał opartą na klatce piersiowej książkę. Weszła cicho do środka.
- Świat się kończy. Czytasz książkę z własnej woli - wyszeptała. Nastolatek poderwał się gwałtownie do siadu  i nerwowo rozejrzał dookoła. Potem uraczył ją spojrzeniem pod tytułem "I Kill You" i zaczął się zbierać. 10 minut później powiedział "cześć" i opuścił pokój. Najwyraźniej nie był w nastroju do jakiejkolwiek konwersacji. Zdarzały mu się takie chwile. Usiadła i zaczęła się zastanawiać jak doprowadzić do kolejnego spotkania. Długo myślała, jednak nie mogła znaleźć żadnego pretekstu. Jedynym wyjściem byłoby...Poderwała głowę do góry. Daniel właśnie podnosił się do siadu, przetarł zaspane oczy ręką, a następnie potężnie ziewnął. Rozejrzał się i wymamrotał.
-  Dzień dobry. Gdzie jest Nickolas? Poszedł już? Przyjdzie jeszcze jutro?
- Dobry. Tak Nickolas już poszedł do domu. A czy jutro przyjdzie to się okaże. Musze go zapytać. - w duchu skakała z radości. Daniel sam podsunął jej wszystko pod nos. 

 ...

* fragment książki pt Sabriel autorstwa Garatha Nixa   

2013/07/11

Rozdział 8

Witam i przepraszam za zwłokę. Miałam w domu remont który rozpoczął się z dnia na dzień więc nie mogłam Was uprzedzić. Do tego potem sprzątanie i to lenistwo które mnie zniewoliło. Ale teraz już jestem. Oprócz przeprosin mam jeszcze jedną informację, a mianowicie: osoby które chcą dostawać powiadomienia o kolejnych rozdziałach proszone są o wysłanie do mnie swojego nr gg. Proszę o podanie nicku w wiadomości. Powiadamiam również przez komunikator. Oto mój numer: 9873659  Miłego czytania.

...

(tydzień później  - gabinet Sary)

Atmosferę w gabinecie Sary Shmith można by ciąć nożem tak była napięta. Siedzące w pomieszczeniu kobiety nie odezwały się do siebie słowem chociaż zamierzały wcześniej rozmawiać. Sytuacja którą chciały omówić była ciężka. Dotyczyła Daniela. Fizycznie chłopak był w coraz lepszej kondycji, jednak psychicznie...było fatalnie.Obie o tym wiedziały i obu było ciężko się odezwać.

(w tym samym czasie - Nickolas)


Codziennie spotykali się na dole w kawiarni. Nie mógł pozwolić by jego opiekunka żywiła się szpitalnym jedzeniem. Było wstrętne. Teraz jednak siedział tam gdzie zawsze od ponad 20 minut i nie wiedział czemu McCartney się nie pojawia. Wysłał jej już 3 sms-y i nic. Dzisiejszego dnia jego cierpliwość była na wykończeniu i to właśnie Su zabierała jej resztki. Po upływie niemal godziny w końcu postanowił wejść na górę do izolatki. Skoro jego opiekunka ma aż taki nawiał pracy by chociażby na wiadomość odpisać to zaniesie jej jeszcze ciepłe jedzenie, a potem sobie pójdzie. Dotarł do odpowiedniego pomieszczenia i zapukał, a potem nacisnął klamkę i wszedł. Mała izolatka przekształciła się w niewielki i w miarę przytulny pokój dwuosobowy. Łóżka stały równolegle do siebie, a w koncie na lewo od drzwi stał mały stolik z przystawionymi krzesłami. Na ścianach wisiały jakieś repliki. Susan gdzieś przepadła jednak w sali była jedna osoba. Nastolatek półleżał na jednym z łóżek z wzrokiem wbitym w jakiś nie do końca określony punkt. Nickolas odniósł wrażenie, że chłopak wcale nie zwrócił na niego uwagi. Miał tylko nadzieję, że się pomylił. Podszedł do stolika, położył na nim plecak po czym z jego wnętrza wyjął dwa hermetycznie zamknięte pojemniki. Zostawił to na stole, zasunął suwak, zarzucił plecak na ramę i zerknął na chłopaka. Ten nie poruszył się nawet o milimetr. Podszedł więc do niego, nachylił się i prosto do ucha nastolatka powiedział cicho
-Susan jest ślepa jak kret. Jak wróci, powiedz, że był tu Nick i zostawił obiad. Szpitalne pomyje to nie jedzenie. Będę jutro. Cześć - odsunął się, odwrócił i wyszedł. Całą drogę do domu zastanawiał się nad tym co mogło przytrafić się zielonookiemu chłopakowi. Su potrafiła dotrzeć do każdej osoby w krótkim czasie. Budziła w ludziach zaufanie, a tamten...pogrążał się. Cokolwiek mu się przytrafiło na pewno było koszmarne.


(Susan)


Susan wróciła w podłym nastroju. Była też zmęczona. Nic tak nie wykańcza jak pełne napięcia milczenie przez całą godzinę. Usiadła na swoim łóżku  i wyciągnęła telefon z pod poduszki. 
- Pięknie, Nick mnie zamorduje - skwitowała kwaśno i umilkła. Zaburczało jej w brzuchu. Powoli podniosła się z zamiarem wyjścia do stołówki kiedy do jej uszu dotarły wypowiadane cichym, schrypniętym głosem słowa
- ...pomyje to nie jedzenie.
- Słucham? - zapytała odwracając się do Daniela 
- Nick tu był i przyniósł obiad. Przyjdzie jutro. Szpitalne pomyje to nie jedzenie- umilkł. Nie patrzył na nią
- Coś jeszcze? 
- Pani jest ślepa jak kret - roześmiała się. To było bardzo w stylu Nicka
- No dobrze. Możesz mi jeszcze powiedzieć gdzie on ten obiad schował.
- Nigdzie. Tam stoi - wskazał ręką
- Dziękuję - podeszła do stolika i sprawnie otworzyła pudełka, a po sali rozszedł się przyjemny zapach domowego jedzenia. Zupę zjadła z apetytem i z równym zapałem zabrała się za ziemniaki z gulaszem. Podzieliła porcje na pół. Na łyżkę nabrała trochę sosu i podsunęła Danielowi. Nie chciał. Spodziewała się tego. To co było na sztućcu wylądowało z powrotem w pudełku. Łyżka od spodu nadal była cała w sosie i to właśnie tą drugą stroną dotknęła jego warg i tak zostawiła Nie miał się czym wytrzeć i jedynym co mu zostało to oblizać się. I tak tez zrobił. Kiedy po raz kolejny podsunęła mu porcie jedzenia zjadł. Uśmiechnęła się. Skończyli jeść w niedługim czasie, Daniel opadł na poduszki i chwilę później  powoli odwrócił do niej plecami. Przez ostatni tydzień leżał nieruchomo to było coś nowego. Niewielka zmiana. Tylko jak nie zaprzepaścić tej szansy? Ona usiadła na swoim łóżku i zabrała się za krzyżówkę. W jej głowie powoli powstawał plan, który mógłby zmienić całą sytuację na lepsze.

CHCESZ OTRZYMYWAĆ INFORMACJE O NOWYCH NOTKACH BEZPOŚREDNIO PO TYM JAK SIĘ POJAWIĄ? NAPISZ SWÓJ NUMER GG BĄDŹ ADRES MAIL W KOMENTARZU! NA PEWNO O TOBIE NIE ZAPOMNĘ ^^.