Tak jak obiecałam notkę dodaję. Cofniemy się w czasie o 24 godziny. Zanim jednak zacznę muszę ogłosić 2 sprawy.
nr 1: sytuacje i osoby są wytworem mojej wyobraźni
nr 2: w tekście mogą znaleźć się brutalne opisy więc co wrażliwsi powinni dwa razy się zastanowić nim przeczytają to opowiadanie.
...
24 godziny wcześniej część 1
Po raz kolejny w swoim życiu czuł się jak zwierzę w potrzasku. Tym razem jednak jego azyl został naruszony. Do tej pory ten pokój był jego ostoją. Drzwi zamknęły się za nim chwile wcześniej. Drogi ucieczki nie było. Strasznie się bał. Ojciec znów zebrał kumpli od kieliszka. To oznaczało zawsze kłopoty. Ostatnio pobili go tak, że przez cały miesiąc nie pokazywał się w szkole. Teraz cały kwartet stał w jego pokoju. James za jego plecami, Josh i Damianem podpierali ściany naprzeciw siebie, a pod oknem na łóżku siedział Alex. Przerażony chłopak nagle poczuł szarpnięcie. Ojciec niemal wyrwał mu ramie ze stawu zabierając plecak jednocześnie popychając go w kierunku Alexa. Ten z kolei zaczął ściągać z niego bluzę. Chłopak coraz bardziej się bał. Błagał w duchu tylko o to by już nie bili. Usiłował się wyrwać jednak do tej dziwnej zabawy dołączyła się pozostała dwójka. Rozległ się dźwięk dartego materiału. Bluza i koszulka ciągnięte w rożne strony w końcu się podarły. Został przez któregoś popchnięty na własne łóżko i położony siłą. Zabrali się za spodnie i buty. W ułamku sekundy zrozumiał co zamierzają. Nie może im pozwolić. Nie może. Jednak próby zostały zduszone w zarodku. Josh przygniótł go do materaca. W końcu został pozbawiony całej odzieży jaką na sobie miał. Kolejne wysiłki które podejmował wywoływały u mężczyzn tylko śmiech i mocniejsze uściski. Nie mógł zrozumieć dlaczego to było takie zabawne. Pragnął tylko, by go puścili. Ich śmiech był okropny, wywoływał u niego ciarki. Nie śmiał wyrazić tych myśli na głos bo groziło to czymś jeszcze bardziej nieprzyjemnym niż się teraz spodziewał. W głowach tych konkretnych mężczyzn mogło zrodzić się wszystko co najgorsze i jeszcze trochę. Josh trzymał mu ręce nad głowa, a Alex i Damian rozsunęli mu nogi. Kolejną salwę śmiechu wywołał wysiłek jaki on wkładał w próbę złączenia ich ponownie. Ojciec w końcu ruszył się spod drzwi. Ściągnął spodnie razem z bielizną i podszedł. Nachylił się i położył dłonie po obu stronach głowy i ich spojrzenia się spotkały. Chłopak nie był w stanie wytrzymać kontaktu wzrokowego z ojcem, więc odwrócił głowę i zacisnął powieki. Czuł gorący oddech oddech przy uchu, a potem usłyszał najgorsze zdanie w swoim życiu
- Zobaczymy czy jesteś tak dobrą dziwką jak twoja matka - zęby przygryzły płatek ucha, a moment później pojawił się język. Miejsce za uchem i żuchwa dostąpiły wątpliwego zaszczytu spotkania. Jednak niespodziewanie mokry napastnik zniknął. Najwyraźniej James nie lubił solonych rzeczy.
- Dlaczego płaczesz maleńki? Przecież będzie wspaniale - mężczyzna otarł mu łzy z policzka i połączył ich wargi. Siłą wdarł się do wnętrza ust syna. Chłopak zacisnął zęby na obcym języku. Kiedy tylko uścisk szczęk się zwolnił ojciec się wycofał. Usiadł mu na brzuchu całym ciężarem. Patrzył na młodego z gniewem. Uniósł rękę i wymierzył mu mocny policzek. Piekło i to bardzo.
- Wiesz, chciałem być delikatny... - wysyczał - Widzę jednak, że preferujesz ostrzejsza zabawę. Zabawimy się jak chcesz - i uśmiechnął się paskudnie, a potem zszedł z niego i ukląkł tak by wszyscy wszystko widzieli. Nastolatek zrozumiał, że popełnił błąd i to poważny. Ojciec właśnie zaczął ręczną robotę na własnym instrumencie. Na wpół miękki penis bardzo szybko znalazł się w pełnym wzwodzie...
(James)
To była najdziwniejsza rzecz jaką do tej pory w życiu robił. Chłopcy i ta mała szmata która śmiała go ugryźć obserwowali go uważnie. Przesuwał dłonią w górę i w duł po trzonie własnego penisa. Bardzo szybko doprowadził go do właściwego stanu i w tedy gestem poprosił chłopaków o pomoc. Rozsunęli chłopakowi nogi szerzej i przyciągnęli mu je bliżej klatki piersiowej. Miał idealne widoki i dostęp do wejścia. Spojrzał w niesamowicie zielone oczy syna, teraz wypełnione po brzegi strachem i łzami. Błagały niemo "przestań". Nie zamierzał tej prośby spełniać. Otarł się o jego pośladki. Biodra się odsunęły więc je przytrzymał. Nakierował penis na wejście
- Trzeba ponosić konsekwencje własnych czynów - pchnął. Uczucie było niebiańskie. Ciasne i gorące wnętrze, choć trochę oporne przez brak poślizgu dawało niesamowite doznania. Po kilku pchnięciach nie było już tak trudno. Wchodził po sam trzon i wychodził niemal cały. Stopniowo przyspieszył i pogłębił ruchy. Było tak cudownie. Chłopak na sto procent był przeciwnego zdania. Po twarzy płynęły strumieniem łzy, a krzyk i jęki tłumione były przez pocałunki Alexsa. W tej chwili chłopak wyglądał zjawiskowo. Pobudziło go to jeszcze bardziej. Jeszce przyspieszył. Szczyt był już blisko. W chwili gdy mięśnie odbytu chłopaka zacisnęły się poczuł, że całe napięcie go opuszcza. Wyszedł z chłopaka i usiadł mu na brzuchu, by następnie przesunąć się na klatkę piersiową. Główka jego na powrót twardniejącego penisa wbiła się chłopakowi pod brodę.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzał. Jeśli ugryziesz mnie GDZIEKOLWIEK to sprawie, że te chwile będziesz wspomniał jako największą rozkosz twojej marnej egzystencji. Zrozumiałeś. - chłopak potwierdził skinieniem głowy. James ustawił się nad twarzą chłopaka i wszedł do jego ust. Dzieciak nie stawiał oporu i spełniał każde polecenie. W ustach mieściło się trochę mniej, ale i to wnętrze było bardzo przyjemne. Chłopak się wyraźnie starał choć brak wprawy był tu dość wyraźny. To jednak dodawało wszystkiemu smaczku. Gdy sperma wypełniła usta chłopaka nakazał mu ją połknąć. Zielonooki krztusił się, nasienie wypływało z pomiędzy jego warg jednak uparcie próbował. Jamesowi ta uległość nie pasowała do ogólnego planu. Wysunął się więc i narobił hałasu. Zupełnie jakby dzieciak ugryzł jego największy skarb. Przerażony nastolatek otworzył usta na całą szerokość, a jego oczy zaszkliły się po raz kolejny.
- Masz przejebane. Chłopcy wariant B - ciało pod nim zadrżało ze strachu. Niespiesznie wrócił pomiędzy nogi syna - Przecież ci obiecałem. A rodzice powinni dotrzymywać słowa. Prawda? - te słowa wypowiedział tak cicho, że nikt ich nie dosłyszał.
*OOO*
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe~~!
I bardzo ciekawe~!
Karam siebie za to, że na Twojego bloga trafiłam dopiero dzisiaj ToT
Opowiadanie jest niezwykle wciągające i łatwo się je czyta.
Jestem prze ciekawa, co się wydarzy w 3 rozdziale *OO*
(Przez moją ciekawość-piekło mnie pochłonie. xD)
Na pewno, od dzisiaj, będę stałą czytelniczką Twojego bloga.
Pozdrawiam~!