Witam Wszystkich czytelników. Mam cichą nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Ja osobiście nam wrażenie, że z rozdziału na rozdział pisanie wychodzi mi coraz gorzej. No ale to zostawię do waszej indywidualnej oceny. Już nie przynudzam więcej i zapraszam na kolejny kawałek tej historii.
(Nickolas)
(Nickolas)
Mało nie odetchnął z odczuwanej ulgi. Spodziewał się pretensji i awantury, a tu proszę...Zakłopotanie wypisane na twarzy i ciekawość, którą ociekało pytanie. Mimowolnie uśmiechnął się i ...chyba go rozzłościł.
(Daniel)
W jednej chwili był po prostu zaciekawiony i w miarę spokojny, ale ten uśmiech...doprowadził go do wrzenia w ułamku sekundy.
- Co cię tak niby bawi!? - warknął - To jakiś żart, tak!? Wytłumacz mi, bo chyba nie zrozumiałem jego SENSU! ZABRAKŁO CI JĘZYKA W GĘBIE! CHYBA O COŚ PYTAŁEM! ODPOWIADAJ DO JASNEJ CHOLERY!!! - gniew zalał go jeszcze większą falą i przestał zupełnie myśleć nad tym co robi. Rozsądek mimo wszystko wrócił zaskakująco szybko, jednak już w tedy było za późno by mógł się zatrzymać.
Tylko wyćwiczony refleks pozwolił mu uniknąć pięści Daniela. Nigdy po chłopaku nie spodziewał się czegoś takiego. Nie miał też pomysłu za co by to miało być. Na myślenie jednak przyjdzie czas później. Teraz trzeba było działać. Adkins przy zamachu stracił równowagę i był na prostej drodze kolizyjnej ze ścianą. Nick więc odruchowo chwycił go za ramie i podtrzymał by jednak do niechcianego spotkania nie doszło. Kiedy młodszy z chłopaków stanął w końcu pewniej na nogach zaczął się od razu wyrywać. Nickolasowi przez głowę nie przeszło nawet by go przytrzymywać siłą więc niemal od razu go puścił. Zielonooki z wyraźnym zamiarem wyjścia odwrócił się na moment, który wystarczył by serce Nicka zamarło na krótką chwilę. Twarz Daniela była mokra od łez, na wargach gościł brzydki grymas, a oczy wypełnione nie tylko łzami ale też rozczarowaniem. Jak prędko chłopaka puścił tak równie szybko przyciągnął go teraz do siebie. I na nic już teraz zdało się wyrywanie, a także uderzenia pięściami gdzie popadnie. Nie odpuścił. W końcu chłopak w jego ramionach znieruchomiał. Oparł głowę o jego klatkę piersiową. Nickolas słuchał jego urywanego oddechu jednocześnie głaskając go po jasnych nieco przydługich włosach. Razem w końcu usiedli pod ścianą naprzeciw siebie. Nickolas kilka chwil później zwolnił uchwyt w okół węższych pleców. Teraz był pewien, że Daniel nie ucieknie. Uniósł podbródek chłopaka i spojrzał w te jeszcze lekko zaszklone szmaragdy. Obiął dłońmi jego twarz i kciukami starł mokre ślady z policzków. Musiał zachować trzeźwość umysłu. Nie chciał teraz kolejnej niezamierzonej głupoty.
- Teraz spokojnie powiedz o co ci chodzi, dobrze?
- A wcześniej nie było spokojnie i wyraźnie? - Daniel obrócił głowę w bok
- Wyraźnie na pewno - parsknął śmiechem - ale nie jasno i spokojnie. Nie wiem też za bardzo o co ci konkretne chodziło. Przyszedłeś i chciałeś rozmawiać. Tyle wiem. - Daniel sapnął z oburzenia
- Przestań się mną bawić! Nie jestem rzeczą i mam uczucia, wiesz?! - wy warczał na jednym oddechu i zaczął wstawać. I znów zadziałał refleks. Nick błyskawicznie przytrzymał chłopaka.
- Czekaaaj - bardzo nie spodobał mu się tok myślenia młodszego - Ja wcale...nie mógłbym... - wziął głęboki wdech, a potem powoli wypuścił powietrze - Oczywiście nie jesteś rzeczą i daj mi chwilę, a wyjaśnię chociaż trochę. Jak tu wszedłeś to byłem zdenerwowany, bo spodziewałem się jakiejś awantury, a ty przeszedłeś tu w zupełnie innym nastroju i aż się z radości uśmiechałem. Pomyślałeś, że się z ciebie śmieję, tak ? - Adkins w końcu skinął twierdząco głową - Nigdy dotąd nie śmiałem się z ciebie. Co najwyżej z twoich żartów, ewentual...
- Czym ty się tak denerwowałeś, niby? Już się kłóciliśmy przecież.
- ... nie z tobą. - a jeszcze przed chwilą wyjaśnienia wydawały mu się czymś prostym. Miał bowiem nadzieję, że Dan będzie po prostu spokojnie słuchał jak zawsze, tymczasem chłopak dzisiaj był trochę przekorny - No i się wkurzyłeś. A miałem stres bo to co odstawiłem na dole wcześniej było nie na miejscu. To nie powinno się zdarzyć. Przecież wiem przez co przeszedłeś.
- A co to ma niby do rzeczy? I właściwie dlaczego to zrobiłeś - na policzkach chłopaka wyszedł lekki rumieniec - jeny jak jakaś panienka - wymamrotał ciszej na co Nick się uśmiechnął
- Uroczo z nimi wyglądasz - rumieńce się pogłębiły, a jego broda opadła niżej - Nie uciekaj mi tu wzrokiem. Chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego. - ponownie uniósł mu brodę, a jego ton znacznie spoważniał - Twoja osoba niesamowicie mnie przyciąga. Chciałbym być stale obok ciebie i patrzyć na twój uśmiech, a i też wspierać kiedy coś pójdzie źle. Nie jako przyjaciel, ani brat. Tylko ktoś więcej. Chciałbym zostać twoim partnerem czy może chłopakiem, nie wiem... Nazwij to jak chcesz, ale...chciałbym spróbować - miał wrażenie, że właśnie mocno się wygłupił. To co mówił nie brzmiało jak powinno, ale nie umiał znaleźć innych słów. Jeśli Daniel się nie zgodzi teraz to i tak nie szkodzi. Mógł poczekać na niego.
Głos uwiązł mu w gardle z nagromadzonych emocji i miał wrażenie, że za chwilę znów będzie płakał. Ze szczęścia. Nie chciał płakać w takiej chwili. Obrócił głowę w bok i wierzchem dłoni zebrał zbierającą się już w kącikach oczu wilgoć. Nie był w stanie odezwać się teraz. Jednak nie mógł zostawić Nicka bez odpowiedzi. Ze zdenerwowania oblizał wargi.
(Nickolas)
Tylko wyćwiczony refleks pozwolił mu uniknąć pięści Daniela. Nigdy po chłopaku nie spodziewał się czegoś takiego. Nie miał też pomysłu za co by to miało być. Na myślenie jednak przyjdzie czas później. Teraz trzeba było działać. Adkins przy zamachu stracił równowagę i był na prostej drodze kolizyjnej ze ścianą. Nick więc odruchowo chwycił go za ramie i podtrzymał by jednak do niechcianego spotkania nie doszło. Kiedy młodszy z chłopaków stanął w końcu pewniej na nogach zaczął się od razu wyrywać. Nickolasowi przez głowę nie przeszło nawet by go przytrzymywać siłą więc niemal od razu go puścił. Zielonooki z wyraźnym zamiarem wyjścia odwrócił się na moment, który wystarczył by serce Nicka zamarło na krótką chwilę. Twarz Daniela była mokra od łez, na wargach gościł brzydki grymas, a oczy wypełnione nie tylko łzami ale też rozczarowaniem. Jak prędko chłopaka puścił tak równie szybko przyciągnął go teraz do siebie. I na nic już teraz zdało się wyrywanie, a także uderzenia pięściami gdzie popadnie. Nie odpuścił. W końcu chłopak w jego ramionach znieruchomiał. Oparł głowę o jego klatkę piersiową. Nickolas słuchał jego urywanego oddechu jednocześnie głaskając go po jasnych nieco przydługich włosach. Razem w końcu usiedli pod ścianą naprzeciw siebie. Nickolas kilka chwil później zwolnił uchwyt w okół węższych pleców. Teraz był pewien, że Daniel nie ucieknie. Uniósł podbródek chłopaka i spojrzał w te jeszcze lekko zaszklone szmaragdy. Obiął dłońmi jego twarz i kciukami starł mokre ślady z policzków. Musiał zachować trzeźwość umysłu. Nie chciał teraz kolejnej niezamierzonej głupoty.
- Teraz spokojnie powiedz o co ci chodzi, dobrze?
- A wcześniej nie było spokojnie i wyraźnie? - Daniel obrócił głowę w bok
- Wyraźnie na pewno - parsknął śmiechem - ale nie jasno i spokojnie. Nie wiem też za bardzo o co ci konkretne chodziło. Przyszedłeś i chciałeś rozmawiać. Tyle wiem. - Daniel sapnął z oburzenia
- Przestań się mną bawić! Nie jestem rzeczą i mam uczucia, wiesz?! - wy warczał na jednym oddechu i zaczął wstawać. I znów zadziałał refleks. Nick błyskawicznie przytrzymał chłopaka.
- Czekaaaj - bardzo nie spodobał mu się tok myślenia młodszego - Ja wcale...nie mógłbym... - wziął głęboki wdech, a potem powoli wypuścił powietrze - Oczywiście nie jesteś rzeczą i daj mi chwilę, a wyjaśnię chociaż trochę. Jak tu wszedłeś to byłem zdenerwowany, bo spodziewałem się jakiejś awantury, a ty przeszedłeś tu w zupełnie innym nastroju i aż się z radości uśmiechałem. Pomyślałeś, że się z ciebie śmieję, tak ? - Adkins w końcu skinął twierdząco głową - Nigdy dotąd nie śmiałem się z ciebie. Co najwyżej z twoich żartów, ewentual...
- Czym ty się tak denerwowałeś, niby? Już się kłóciliśmy przecież.
- ... nie z tobą. - a jeszcze przed chwilą wyjaśnienia wydawały mu się czymś prostym. Miał bowiem nadzieję, że Dan będzie po prostu spokojnie słuchał jak zawsze, tymczasem chłopak dzisiaj był trochę przekorny - No i się wkurzyłeś. A miałem stres bo to co odstawiłem na dole wcześniej było nie na miejscu. To nie powinno się zdarzyć. Przecież wiem przez co przeszedłeś.
- A co to ma niby do rzeczy? I właściwie dlaczego to zrobiłeś - na policzkach chłopaka wyszedł lekki rumieniec - jeny jak jakaś panienka - wymamrotał ciszej na co Nick się uśmiechnął
- Uroczo z nimi wyglądasz - rumieńce się pogłębiły, a jego broda opadła niżej - Nie uciekaj mi tu wzrokiem. Chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego. - ponownie uniósł mu brodę, a jego ton znacznie spoważniał - Twoja osoba niesamowicie mnie przyciąga. Chciałbym być stale obok ciebie i patrzyć na twój uśmiech, a i też wspierać kiedy coś pójdzie źle. Nie jako przyjaciel, ani brat. Tylko ktoś więcej. Chciałbym zostać twoim partnerem czy może chłopakiem, nie wiem... Nazwij to jak chcesz, ale...chciałbym spróbować - miał wrażenie, że właśnie mocno się wygłupił. To co mówił nie brzmiało jak powinno, ale nie umiał znaleźć innych słów. Jeśli Daniel się nie zgodzi teraz to i tak nie szkodzi. Mógł poczekać na niego.
(Daniel)
- Jeśli nie teraz, to nic. - Nickolas uśmiechnął się łagodnie - Poczekam.
Dan przysunął się o kilka centymetrów bliżej, a potem lekko wychylił i sięgnął do ust drugiego chłopaka. Lekko je tylko musnął. Raz i drugi na co Nickolas również ostrożnie odpowiedział. W Danielu obudził się strach. Nie chciał zabrnąć za daleko więc przerwał. Nie był jeszcze gotów na coś mocniejszego. Niby sam wyszedł z inicjatywą, a teraz drżał jak liść. Oparł głowę na ramieniu dziewiętnastolatka i przełknął ślinę. W następnym monecie raniona Nica opięły go szczelnie i pociągnęły. Znalazł się na kolanach.
- Nie musimy się z tym spieszyć. Mamy czas na wszystko - szept tuż przy uchu wystarczył by trochę się uspokoił. Ufał mu. I w chwili obecnej mógłby powiedzieć, że może tak zostać na wieczność.