Witam. Tym razem chyba uwinęłam się dość szybko:)Mam nadzieję, że się Wam spodoba.Hymm...Coś jeszcze??
A no tak!
Rozdział dedykuję "nowej i starej czytelniczce".
Tak Aiamee, ta część historii jest dla Ciebie. Liczę na więcej śladów Twojej(i nie tylko)obecności.
(Nickolas - kilka tygodni później)
A no tak!
Rozdział dedykuję "nowej i starej czytelniczce".
Tak Aiamee, ta część historii jest dla Ciebie. Liczę na więcej śladów Twojej(i nie tylko)obecności.
(Nickolas - kilka tygodni później)
Z cierpieniem wypisanym na twarz wysiadł z autobusu. Wcześniej nie obchodziło go ile mięśni znajduje się w nogach, a teraz zdawało się, że są ich tysiące. I każdy jeden wrzeszczy z bólu. Pozostała część ekipy na którą składali się Daniel i Su nie miała takich problemów. Zerkali do tyłu na niego i uśmiechali się do siebie. Gdyby nie był tak obolały prawdopodobnie by się obraził. Ale nie miał na to siły. Marzył by znaleźć się w domu i jakoś to wszystko złagodzić. Ciepła woda powinna załatwić sprawę, a jeśli nie to zapyta Susan. Może jakaś maść na stłuczenie albo co? Kilka minut później jego pragnienia się spełniły. Znalazł się w domu. Schylił się by zdjąć buty, a przez jego nogi przeszła fala bólu. Skrzywił się. Jeszcze tylko coś zje i będzie mógł jakoś załagodzić napięte mięśnie. Wszedł do kuchni i usiadł na swoim miejscu. Mało nie wstał. Pośladki też zostały nadwyrężone. Daniel i Susan parsknęli śmiechem. Za co? Za co ja tak cierpię? Dlaczego to mnie spotyka? I dlaczego zawsze musiał sam wpakować się w taką kabałę? I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od jednego głupiego twierdzenia.
(tydzień temu)
Daniel krzątał się po kuchni przygotowując się do wyjścia. Kanapki, termos i zapewne kilka jabłek lub marchewek już było w plecaku. Właśnie wkładał do niego złożony i czysty dres. Nicolas cieszył się, że Daniel w końcu wyszedł do ludzi. Chłopak uśmiechał się częściej, strach chyba na dobre wyparował z chłopaka, nieśmiałość też gdzieś zniknęła. Każda osoba która miała kontakt z Daniem zarażała się jego pogodą ducha. Niejako pomogło nowo odkryte przez chłopaka hobby. Pochłaniało mu ono większą cześć dnia. Starszy chłopak tak jak wszyscy cieszył się tymi zmianami, ale nie byłby sobą gdyby się nie podroczył trochę z młodszym
- I znowu nie będzie cie pół dnia. A ja mam wolne.
- No to pojedz ze mną
- Na to totalne zadupie. Nie dziękuję.
- Jedzie się tyle co do centrum od nas
- Tak? A do sklepu ile macie 3 kilometry? Zasięg pewnie łapiecie stając na dachu. Na nosie musicie nosić cały czas klamerkę do prania bo tak tam śmierdzi.
- Wiesz, że przesadzasz?
- Ja nie przesadzam...No dobra może troszkę. Ale na pewno nie z tym zapachem. Przecież te szkapy cuchną.
- Nie bardzo. Może mają specyficzny zapach ale nie najokropniejszy na świecie. Gorzej jedzie od krowy. - Nikolas warknął w duchu. Młodszy z chłopców miał spokojną odpowiedz na wszystko.
- Cokolwiek - mruknął nieprzekonany - Tak czy inaczej jazda konna jest dla dziewczyn i raczej nie należny do trudnych.
- Jazda konna nie jest łatwa i nie tylko dla dziewczyn - mruknął Daniel obrażonym tonem
- Jest łatwa
- Nie
- Tak
- Nie
- Jest. Zobaczysz za tydzień pojadę z tobą i ci to udowodnię. Zorbie wszystkie te triki które robią te wszystkie panienki.
- Chętnie popatrzę - Susan stała w drzwiach oparta o framugę chowając rękę za plecami. Chwilę później wyciągnęła ramie z ukrycia i rzuciła w Daniela jakimś materiałem.
- Myślę, że zasłużyłeś już sobie. Pakuj je i uciekaj już bo inaczej dyliżans ci ucieknie - Adkins wpakował tajemniczy prezent do plecaka, podbiegł do Su i uściskał mocno, a potem wybiegł z kuchni porywając po drodze plecak. Susan wycelowała w niego palec wskazujący
- A ciebie chłopcze trzymam za słowo. W przyszłym tygodniu jedziesz z nami do stajni.
(teraźniejszość)
Zanurzył się po sam nos w wodzie. Faktycznie koiła napięte po dzisiejszej jeździe mięśnie. Z jednej strony żałował tamtych słów bo wszystko go bolało. Z drugiej chyba zrobił niechcący mądrą rzecz. Mógł się wcześniej do woli nabijać z Dana. Teraz już raczej nie zrobi nic. Przekonał się na własnej skórze, że jeździectwo wcale łatwe nie było. To wszystko ładnie i prosto wygląda z boku. Szczerze zaczął podziwiać tych wszystkich zawodowo jeżdżących. On czuł się wyczerpany po jednej godzinie. Instruktorka wsadziła go na gniadego wałacha i przypięła lonże. Potem całą godzinę instruowała i poprawiała go podczas gdy w tym samym czasie Daniel siedział na innym koniu. Sam i bez tej całej "smyczy" prowadził pięcioosobowy zastęp po placu. Radził sobie bardzo dobrze. W starszym chłopaku poczęła kiełkować zazdrość. Tez tak chciał i to uczucie nie znikało. Ze zdumieniem zdał sobie sprawę, że mimo wszystko naprawdę chciałby się tego wszystkiego nauczyć. Podobało mu się to. Stanowiło to jakiś rodzaj wyzwana. Po za tym... chciałby dzielić z Danielem jakakolwiek pasję. To też byłaby forma wspólnego spędzania czasu. Zwłaszcza że za niecałe 2 tygodnie zaczynał się rok szkolny dla Daniela. Będą się mało widywać. A jeszcze jak zaczną się studia... Jazda konna może być dobrym sposobem relaksu. Powoli usiadł. Postanowił się jakoś dowiedzieć ile kosztuje w tamtej stajni karnet czy coś takiego. Tylko tak żeby się młody nie dowiedział. Inaczej kicha z niespodzianki.
(Daniel)
Nick siedział w wannie od dwudziestu paru minut i pewnie jeszcze tam posiedzi. Zapukał w malowane białą farbą drzwi od łazienki i wszedł. Starszy z chłopców stał na antypoślizgowej macie. Tylko w ręczniku. Który znajdował się na jego głowie. Mimowolnie wzrok Daniela prześlizgnął się po nagim ciele. Zaschło mu w ustach, a serce zaczęło tak bardzo szybko bić. Bał się że Nick usłyszy to i nakrzyczy na niego.
- Emmmm...przyniosłem maść...na stłuczenia i siniaki. Pójdę już - i wycofał się natychmiast. Musiał uciec. Musiał się gdzieś schować. Musiał pomyśleć. Jak wiatr pognał na górę i zamknął się we własnym pokoju. Przygryzł wargę i otworzył szeroko okno. Nie czuł się tak od prawie pięciu miesięcy. Nie czuł TEGO tak dawno. Nie zdarzyło mu się to od tego koszmarnego dnia. Ostrożnie podszedł do łóżka. Nie chciał się dotykać. Chciał się położyć i przeczekać. W głowie roiło się mnóstwo pytań. Dlaczego teraz? Dlaczego przy Nicku? Co się działo do cholery? Zadrżał. Przecież jeśli Collins by się dowiedział to chyba by w najlepszym wypadku zwymiotował. Nie chciał myśleć o gorszych możliwościach. Zwinął się w kłębek i zamknął oczy. Chciał w tej chwili zniknąć. To co przez moment znalazło się w jego głowie...Było gorsze niż zazwyczaj. Te myśli były chore. Musi się leczyć. Nie! Lepiej zachować to dla siebie. Jeszcze go zamkną. Ojciec musiał zostawić w nim coś nienormalnego. Jednak jeśli nie powie o tym nikomu to udusi się od środka. Sam już nie wiedział co ma robić. W końcu zanim się rozmyślił wysłał sms. Miał nadzieję, że zjawi się szybko. Musiał porozmawiać. Był pewien, że ona go zrozumie.
(Nickolas)
Jak tylko osuszył się do końca i założył coś na siebie, wyszedł z łazienki i skierował się prosto do pokoju Daniela. Drzwi były zamknięte więc ostrożnie je uchylił i zajrzał do środka. Chłopak leżał zwinięty na łóżku twarzą do ściany więc go nie widział. Cicho wszedł do środka i chciał usiąść obok niego. Zatrzymała go ciepła dłoń na ramieniu. Obok stała Flora. Dziewczyna pociągnęła go lekko do tyłu i zrozumiał, że musi wyjść. Tak tez zrobił. Jednak nie poszedł daleko. Usiadł obok uchylonych drzwi w nadziei, że coś usłyszy. jednak minęło wiele minut i z pomieszczenia nie wydobył się nawet szmer. Jeśli to potrwa dłużej to chyba oszaleje z niepokoju.
(Flora)
Uśmiechnęła się lekko wysłuchawszy tego cichego niepewnego szeptu jakim mówił Daniel. Opowiedział jej o tym co czasem już wcześniej przychodziło mu do głowy jak i o tym co stało się dziś. Już wiedziała co trapiło jej przyjaciela. Teraz musiała mu to niestety uświadomić. Była pewna w 100%, że nie spodoba mu się to. Z kieszeni wyjęła swój nieodłączny notatnik.
Czy masz coś przeciwko miłości miedzy dwiema dziewczynami ?
Pokazała nadal odwróconemu do ściany chłopcu notatkę. Odpowiedz była przecząca tak jak się spodziewała. Na kolejne pytanie też w jakimś stopniu znała odpowiedz. Rozmawiali ostatnio na taki temat. Jednak niezbyt głęboko i miała nadzieję troszkę to rozwinąć.
Pamiętasz może tych dwóch całujących się w parku chłopaków? Widzieliśmy ich jakoś zeszłym tygodniu. Powiedziałeś, że nie przeszkadza ci również miłość miedzy chłopcami. Teraz chce się dowiedzieć co czułeś patrząc na nich.
Daniel w końcu usiadł i odwrócił się twarzą do niej. Przygryzł dolna wargę jak to zwykle miał w zwyczaju w chwilach stresu . I zaczął migać. Jego gesty początkowo spokojne i płynne stawały się coraz wolniejsze, aż w końcu zamarły. Ukrył twarz w dłoniach. Musiała użyć sporej siły żeby je odciągnąć. Zmusiła go do patrzenia na to co mówiła
- /Nie możesz się tego wypierać. Takie podejście nie przyniesie ci nic dobrego. To będzie bolało jeszcze bardziej jeśli się odsuniesz. Bądź sobą. Pozostań sobą. To nie jest choroba. Wiesz o tym tak jak ja. To nic złego. Kochać i być kochanym/ - zawahała się przez ułamek sekundy - /Każdy pragnie miłości/
- Przecież...Co ja mam zrobić? Nawet jeśli mu powiem i...Zaakceptuje mnie takiego. I co dalej? - zaczerpnął tchu - Przecież nie mogę podejść tak do Nika i powiedzieć po prostu - zrobił cudzysłów palcami w powietrzu - Cześć. Widzisz właśnie odkryłem że jestem gejem i od jakiegoś czasu jestem w tobie zakochany chociaż nie miałem o tym pojęcia aż do dziś. - skrzywił się - Nie sądzisz, że to brzy trochę bardziej niż kulawo i źle.
- /Jeśli przedstawiasz to w ten sposób to niestety ale brzmi okropnie/ - zachichotała
- Floro ja mu tego nie powiem! W żaden sposób. Nigdy. Przecież on mnie wyśmieje - w jego glosie pobrzmiewała rezygnacja. Flora wsunęła dłoń we włosy przyjaciela i przesunęła pomiędzy palcami. Nie wiedziała co może mu powiedzieć jednocześnie nie łamiąc obietnicy danej Nickowi. Jak go pocieszyć czy uspokoić. Chłopak westchnął i wymamrotał "beznadzieja"
(Nickolas)
Pchnął uchylone drzwi biodrem starając się jednocześnie nie rozlać herbaty, Daniel i Flora siedzieli na łóżku stykając się ramionami oparci o ścianę. Problem Daniela musiał być naprawdę poważny bowiem na twarzy dziewczyny dostrzegł bezradność i smutek. Chciał jakkolwiek pomóc. Odstawił więc kubki i postanowił usiąść pomiędzy nimi. Gray zrobiła mu miejsce i mógł się wcisnąć pomiędzy przyjaciół. Jednak gdy Daniel tylko poczuł jego gołe ramie ocierające się o jego własne zerwał się na równe nogi i wybiegł z pokoju. Pobiegłby za nim ale Flora przytrzymała go. Sama wstała, podeszła do drzwi, wyjrzała na korytarz i po krótkiej chwili wróciła z powrotem zamakając je cicho. Najwyraźniej nie wystarczyło, że młodszego już nie ma w pobliżu.
(Flora)
Gdyby ją ktoś teraz zobaczył zapewne zacząłby się zastanawiać czy z nią na pewno wszystko w porządku. Leżała na brzuchu z rękoma podłożonymi pod brodę. Na twarzy można było z łatwością odnaleźć uśmiech który pełen był leniwego zadowolenia. Daniel jej przecież nie prosił o dyskrecję. Miała tylko nadzieję, że Nickolas będzie dział powoli i ostrożnie. Powinno im to wyjść na dobre. No bo przecież...To nie mogło się skończyć źle skoro obaj tego chcieli. Na pewno będą szczęśliwi. Innego scenariusza dla tej dwójki nie brała pod uwagę. Czas jednak pokaże czy faktycznie tak będzie.
...
Już kiedyś pod którymś rozdziałem znalazła się taka informacja, no ale najwyraźniej gdzieś tam jest mało zauważalna.Tak więc powtarzam.
CHCESZ OTRZYMYWAĆ INFORMACJE O NOWYCH NOTKACH BEZPOŚREDNIO PO TYM JAK SIĘ POJAWIĄ? NAPISZ SWÓJ NUMER GG BĄDŹ ADRES MAIL W KOMENTARZU! NA PEWNO O TOBIE NIE ZAPOMNĘ ^^.
Z góry przepraszam, jeśli znajdą się w tym komentarzu zdania bez znaków interpunkcyjnych, ale klawiatura mi wariuje, przez co nie mogę robić znaku zapytania i wykrzyknika ;3;
OdpowiedzUsuńWiem dokładnie, co czuje Nick jeśli chodzi o bolące mięśnie. Sama cały dzień siedzę z poduszką na plecach, bo półtoragodzinna gra w siatkę na w-f dała popalić xD Ale niech cierpi! Sam zresztą zaproponował ten "zakład" :D
Co do naszego kochanego Danielka - biedny ;3; Ma teraz straszny mętlik w głowie, przez te wszystkie uczucia, a jeśli były one w jego podświadomości wcześniej, to widok nagiego Nick'a z turbanem na głowie musiała je jakoś uruchomić, przez to teraz się tak obawia. Ale w końcu nie dziwię mu się, skoro Nick to jego przyjaciel.
Flora ma teraz trudne zadanie przed sobą, albo dopiero teraz przed sobą owe zadanie postawi - mam taką nadzieję - a mówię tu o... SWATANIU ICH! C: To będzie naprawdę zabawa podczas czytania :D Poza tym, będzie dla Dan'a kimś w stylu osobistego psychologa, czy coś w ten deseń :3 Niemniej jednak serio nie mogę doczekać się następnych rozdziałów :P
Pozdrawiam i weny życzę~!
P.S. Pisanie z klawiatury ekranowej znaków interpunkcyjnych, żeby zdanie miało jakikolwiek sens, to prawdziwa katorga ;3;
P.S.2 Wróciłam do swojej starej nazwy - tak dla wiadomości :D
Hejka. Miałam napisany cały komentarz, ale usunął mi się podczas logowania. Zatem napiszę krótko.
OdpowiedzUsuń1. Błędy ortograficzne są i rażą po oczach. Ale za to głowy ucinać nie będę, wszak jesteśmy tylko człowiekami, a polski język trudna mowa ;)
2. Opowiadanie zapowiadało się świetnie, ale w rozdziale po przeprowadzce Daniela zaczęła się monotonia. Aż do 19. rozdziału czytałam to tak, jakby to był jeden, długi i nudny wpis :(
3. Chociaż znalazłam bloga zaledwie dwie godziny temu, to przeczytałam go w mgnieniu oka - piszesz łatwo i lekko. Niestety, czasami zdarzają się niejasne zdania, które każą czytelnikowi trzy razy zastanowić się nad sensem wypowiedzi... A czytelnik i tak zrozumie tylko tyle, co ,,wyłapie z kontekstu" :/
4. Jak kocham yuri, tak w Twoim opowiadaniu jest ono... przynajmniej nieciekawe. Głównie dlatego, iż:
5. Bohaterowie są w większości nudnymi, niemalże identycznymi postaciami. Chociaż podoba mi się Aleksa za ten mały pazur :)
6. Nie myślałaś może o pisaniu czegoś o procesie? Wiesz, rozprawa sądowa, przesłuchania, wyrok... To by bardzo ożywiło Twoje opowiadanie i byłoby wspaniałą, ,,świeżą krwią" :3
7. sarabeth.debeth.denis@gmail.com - od teraz będę stale śledzić Twoje poczynania :D
Poza tym, gorąco Cię pozdrawiam i życzę Ci wielkiego wiadra weny :)
Sarabeth M.
Reklama: nie-tylko-yaoi-czlowiek-zyje.blogspot.com (yaoi, yuri, niewyżyci seksualnie bogowie...). Jeśli nie lubisz reklam, to bardzo Cię przepraszam :( (ale i tak Ci zazdroszczę. Może i masz problemy z komentarzami [skąd ja to znam...?], ale i tak masz stałą czytelniczkę, która jest gotowa stać nad Tobą z batem i zmuszać Cię do pisania. Chyba do niej dołączę :3 )
Dziękuje, że dołączyłaś do grona moich czytelników. Uwagi w komach bywają pomocne:)
Usuń1. Zastanawiają mnie te błędy które "rażą po oczach". Przecież wszystko sprawdzane jest w edytorze tekstu? Chyba zacznę siedzieć ze słownikiem na kolanach.
2. Tępo akcji. Wiem, że jest strasznie leniwe i nudne od jakiegoś czasu, ale no cóż...nie znoszę jak wszystko leci na łeb na szyję. Dlatego niestety to tak wygląda. Sama się czasem mam ochotę skrzywdzić za te nieciekawe kawałki. Nie potrafię jednak tego zmienić.
3. Te niejasne zdania... Prawdopodobnie masz racje. Ja jako autor ich nie wyłapuję. Wiem co mam na myśli. Po za tym możliwe że są to zabiegi całkiem zamierzone. A jeśli nawet nie to raczej ich nie poprawię. Trzeba by mi je palcem wskazać.
4. Yuri. Nie jest to głównym tematem opowiadania i nie poświęcam tej parze tyle uwagi. Chciałam tylko jakoś czytelnikowi przekazać, że taką relacje tu mamy gdzieś w tle. Jednak nie wykluczone, że kiedyś napisze coś osobnego o tej parze.
5.Co do bohaterów to raczej jeszcze nie miałam okazji pokazać na co naprawdę ich stać :D
6. Fabuły nie powinno się zdradzać no ale cóż...w sumie nie powiem nic takiego strasznego ale masz racje - proces to jest ciekawy wątek i faktycznie mam go w planach. Tylko nie wiem w którym rozdziale się pojawi.
Reklamy mi nie przeszkadzają. Jak znajdę chwile czasu to do Ciebie zajrzę :)
Co do Kimichi. Taki czytelnik to naprawdę skarb. Jestem niezwykle wdzięczna, że nadal trwa przy tym co tu zamieszczam. Wiele razy motywowała mnie do pisania. Mam nadzieję, że ty tez będziesz mnie tak motywować:)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz. Za czas jaki poświeciłaś na czytanie również.
Trzymaj się cieplutko i oby wena była z Tobą ;)
Błędy mnie raziły głównie w starszych rozdziałach. Przyznaję, iż teraz nie ma ich tak wiele, jak na początku. Ortografią i interpunkcją się nie przejmuj - sama mogę Ci pisać, jakie pomyłki napisałaś, a i tak nie skorzystam z własnej rady (ale Ci zazdroszczę, ja nie mam tego sprawdzania pisowni... nie potrafię włączyć tej opcji... nie mam nawet nikogo, kto by mi te błędy wskazał :C ).
UsuńCo do niejasnych zdań - mam słowotok i też zdarzają mi się czasami takie wpadki. Takie błędy można wyłapać dopiero po czasie :3
Kimichi to Twój skarb. Ale ostrzegam, iż do niej dołączę i będziemy mentalnie stać nad mentalną Tobą z mentalnym batem w mentalnym pokoju przy mentalnym biurku przed mentalnym komputerem z mentalną klawiaturą :P Chyba, że szybciutko dostaniemy nowy rozdział :3
BĘDZIESZ MNĄ ZMĘCZONA.
Ostrzegam, abyś nie próbowała składać reklamacji :P
Niech wełna będzie z Tobą! Do kolejnego wpisu ;3