(Nickolas)
Takiego widoku się nie spodziewał. Skóra na barkach i torsie chłopaka była zaczerwieniona od pocierania. Niektóre otarcia wyglądały tak jakby lada moment miały zacząć krwawić, inne zdążyły się zmienić w strupki. A to był tylko tors. Nie śmiał zerkać niżej. Nicolas niczym w transie podszedł do kabiny i wszedł do środka. Zupełnie nie przejmował się „deszczem” z prysznica. Wyciągnął z reki młodszego chłopaka gąbkę, a potem bez słowa przytulił.
(Daniel)
Nie
wiedział co ze sobą zrobić. Był tak bardzo zaskoczony obecnością
Nica w łazience, że słowem się nie odezwał. Jeszcze większym
zaskoczeniem było to, że straszy chłopak go przytulił. On sam się
siebie brzydził. Stał jak kołek przez chwilę a potem z pewnym
oporem przywarł do niego. Chwile później Daniel osunął się na
dno kabiny, a razem z nim Nick.
(Nickolas)
Był
pewien że Adkins płacze, choć nie było nic słychać i łzy
mieszały się z wodą. Jednak kurczowo zaciśnięte na koszulce
dłonie, oparte o tors czoło i drżące ramiona...Jakieś wieki
później chwycił Dana za ramiona i odsunął trochę od siebie.
Chłopak nie chciał mu spojrzeć w oczy.
- Daniel
spójrz na mnie – nakazał łagodnie. Zrobił to raczej niechętnie
- Dlaczego sobie to robisz? - mówił spokojnie patrząc w zielone
tęczówki
- Nie
zrozumiesz...
- A
skąd ta pewność?
- Bo
nie wiesz jak się czuje po tym wszystkim.
- Po
czym? Czy Flo cię jakoś uraziła? - domyślał się powodów od samego
początku ale miał nadzieję że namówi go do do zwierzeń
- Nie
udawaj! - rozgniewany Daniel poderwał się do pozycji stojącej, a
Nik wstał kilka sekund po nim. Przyciągnął do siebie młodszego
chłopaka jedną rękom, druga wolną w tym samym czasie ściągając
z wieszaka ręcznik. Okrył tym głowę nastolatka i ściągnął z
siebie przemoczoną odzież. Również woził sobie ręcznik i
wytarł się pospiesznie odwrócony tyłem do drugiego.Zdawał sobie bowiem sprawę, że nagość drugiej osoby może peszyć młodszego chłopaka. Kiedy sam
był suchy i miał na sobie bieliznę zdecydował się w końcu
odwrócić. Daniel nadal stał z ręcznikiem na głowie i ani myślał
się wycierać.
- Co
ja mam z tobą zrobić? - podszedł do niego i zaczął osuszać
półdługie włosy ręcznikiem – Słuchaj teraz uważnie do końca
tego co powiem i nie przerywaj. Chcę wiedzieć dlaczego to robisz
żeby jakoś ci pomóc. Martwię się o ciebie. Zrozum to. Zaufaj
mnie i Suzi, bo nie mamy żadnych ukrytych celów w tym że cię
przygarnęliśmy. Nie zamierzamy krzywdzić cie w jakikolwiek
sposób. No chyba, że uznasz za krzywdzące wrzucenie twojej
ulubionej koszulki do pralki z rzeczami Su. Masz jakieś różowe
paski na niej. - starał się jakoś choć trochę rozładować napięcie panujące w niewielkiej przestrzeni i
najraźniej się udawało, bo kąciki ust Adkinsa drgnęły lekko do
góry – Wracając do tego co mówiłem zanim zauważyłem te
krzywdzące twoją psychikę efekty prania – dodał dramatycznym
tonem by w ułamku sekundy spoważnieć – Nie potrzebna nam pomoc
domowa, tylko jeszcze jedna osoba w rodzinie. A teraz chodź –
narzucił mu na ramiona szlafrok i zaprowadził do pokoju. Chłopak
przebrał się tam migiem w inne rzeczy – Nie musisz teraz iść
ze mną na dół jeśli nie chcesz. Możesz iść spać albo
cokolwiek innego. Tylko nie rób sobie krzywdy dobrze? - jakby w
odpowiedzi Daniel ziewnął szeroko, potarł oczy jak dziecko i
wlazł pod koc. Ułożył się wygodnie.
- Nic
już sobie nie zrobię. Obiecuję. Tylko nie mów o tamtym Susan.
- Dochowam
tajemnicy. Dobra zmykam, widzimy się jak wstaniesz – z łóżka
dotarło do niego tylko senne mruknięcie. Odwrócił się więc i
cicho wyszedł zamykając drzwi od pokoju. Z wymówką takiej
nieobecności nie będzie większego problemu. Daniela nigdy nie
dało się łatwo obudzić
(Susan)
Susan była zdenerwowana i zmartwiona tak długą nieobecnością
obu chłopaków. Przecież nie byli nie wiadomo gdzie tylko piętro
wyżej. Dziewczyny nieustanie ją zagadywały i odciągały od
schodów. Gdy Nicolas raczył w końcu się zjawić na dole był już
nie zdenerwowana i zmartwiona ale mocno poirytowana zaistniałą
sytuacją. Jej wychowanek wywrócił tylko oczyma.
-
Może czasem sama spróbuj go obudzić – oznajmił nim zdołała
wypowiedzieć choćby jedno słowo. No i wszystko jasne.