Przepraszam za tak długa przerwę. Chciałabym mieć coś na swoje usprawiedliwienie, ale nie mam. No chyba, że weźmie się pod uwagę moją niechęć do czegokolwiek ostatnio. Dobra nie zanudzam. Czytajcie.
(Susan)
Kilka ostatnich dni było naprawdę spokojnych. Wyraźnie widziała w Danielu zachodzące zmiany. Pozytywne zmiany. Co więcej między chłopcami nawiązała się jakaś więź i w duchu liczyła, że kiedyś zmieni się to w przyjaźń. Nawet jeśli nie uda jej się adoptować Adkinsa. Nie chciała by chłopcy stracili ze sobą kontakt. Skrzywiła się nieco słysząc czytany cicho teks. Przecież prosiła Nicolasa by wypożyczył coś innego jednak ten zawsze wymawiał się brakiem czasu. Upomni go o to kiedy znajdzie się z nim sam na sam. a na razie niech ta chwila trwa.
(Sara)
Sara była zła. Nie to mało powiedziane. Była wściekła. Powodem jej niezbyt pozytywnego nastroju była rozmowa telefoniczna którą dopiero co zakończyła. Jakiś urzędas raczył do niej zadzwonić i wręcz nakazał sprowadzić na jutro psychologa. Będzie potrzebny do przesłuchania Daniela Adkinsa. Shmit cieszyła się, że sprawa oprawców chłopaka tak szybko się toczy, ale...no właśnie. Prokuratura nie skonsultowała tego z psychologiem. Susan nie będzie zachwycona. Ordynator weszła do izolatki i 3 pary oku natychmiast spoczęły na niej.
- Su mogę cie na chwilę do mnie prosić - kobieta wstała i poszła do jej gabinetu. Sara przeczuwała, że ta rozmowa to będzie piekło.
- Su mogę cie na chwilę do mnie prosić - kobieta wstała i poszła do jej gabinetu. Sara przeczuwała, że ta rozmowa to będzie piekło.
(jakiś czas później - Susan)
Suzan weszła do izolatki. Było już troch późno i spodziewała się, że Nicolasa dawno już nie będzie, a jednak chłopak siedział przy stole. Rękom podpierał podbródek i patrzył przez okno. Cicho do niego podeszła i dotknęła jego ramienia. Odwrócił ku niej głowę i uśmiechnął się lekko.
- Suzi czy on z nami zamieszka? - zaskoczył ją nieco tym pytaniem
- Staram się o to, ale nie wiem czy mi się uda.
- W porządku - przeciągnął się i wstał - Idę do domu
Zebrał rzeczy i z cichym dobranoc wyszedł. Kobieta cieszyła się, że jej podopieczny o nic innego nie pytał. Usiadła na skraju łóżka Daniela i chwile mu się przyglądała. Spał tak spokojne i wcale nie chciała tego przerywać. Mimo wszystko musiała to jednak zrobić. Musiała uprzedzić chłopaka o jutrzejszym spotkaniu. jeśli by tego nie zrobiła prawdopodobnie byłby jutro przerażony i straciłby do niej zaufanie które z wielkim trudem udało jej się zdobyć. Nie mogła do żadnej z tych rzeczy dopuścić.
(następnego dnia godz około 15 - Daniel)
Bardzo się denerwował. Susan wczoraj była bardzo w porządku i uprzedziła go o czekającym go przesłuchaniu. Był jej za to oczywiście wdzięczny. Przynajmniej nie był przerażony. Nie wiedział czy będzie w stanie opowiedzieć o tym co zaszło w domu. Jednak nie dano mu innej możliwości jak spróbować. Przynajmniej nie będzie sam. McCartney obiecała, że zostanie z nim.
...
William Stell ma 46 lat i właśnie szedł szpitalnym korytarzem z przylepionym do twarzy pogodnym uśmiechem. Jednak daleko było mu do szczęścia. Był policjantem. Miał dzisiaj usłyszeć zaznania pewnego nastolatka, nagrać je i zanieść do prokuratury. Zadanie niby nie było bardzo skomplikowane, ale w obliczu tego co się stało...Will widział, że będzie ciężko. Nie chciał dręczyć dzieciaka ale zewsząd był naciskany. Sprawa pokazana była w ogólnokrajowych mediach. Cały naród chciał jak najszybszego wyroku. Gliniarz nie mógł zrozumieć dlaczego zeznania naocznych świadków nie wystarczą. Do tego opinia psychologa wyraźnie wskazywała na to, że młody Adkins nie jest jeszcze psychicznie na to gotowy. No ale cóż... Tak więc Will szedł teraz przesłuchać ofiarę. Niestety towarzyszyć mu miał inny policjant, który niedawno został przeniesiony do wydziału. Jim Bell był niecierpliwy i porywczy. Tego właśnie najbardziej dzisiaj obawiał się Will. Żadnego z przełożonych to nie obchodziło.
(Jim)
Ta robota była naprawdę głupia. Został zdegradowany i przeniesiony do głupiego podrzędnego durnego wydziału. I to tylko za to, że pobił tego głupiego świadka. Nie dziwił się już teraz, że obywatele tak się wściekają na umundurowanych. Dobrze, że miał znajomości na wyższym szczeblu. Wszedł za swoim nowym partnerem do jednej z sal i kiedy ten mu polecił rozstawił sprzęt, uruchomił go i usiadł w kacie pokoju. przysłuchiwał się zeznaniom, a raczej temu co miało być zeznaniami. Chłopak nie dość że ledwo poruszał wargami, to słowa były pojedyncze i niewyraźne. Mówił mało milczał długo, a słownictwo nie było jakoś wyszukane. Bell nie mógł pojąć nad czym ten dzieciak się zastanawia. Policjant co chwila zerkał na zegarek. Z każda minutą był coraz bardziej poirytowany. Minęła prawie godzina, a poszkodowany raczył wydukać zaledwie powrót do domu i to że go poszarpali. Jak tak dalej pójdzie to do jutra tego nie skończą.
(Nickolas)
(Daniel)
Weszło ich dwóch jeden był łysiejącym panem po 40 i miał wąsy, a drugi całkiem młody z wiązanymi w kitkę włosami. Nie był tym zachwycony. Czuł, że nie chce się z tym dzielić. To było takie upokarzające. Ten starszy przedstawił siebie i kolegę po czym rozstawili kamerę i po sprawdzeniu czy działa pan Bell usiadł w kącie w rogu pokoju, a William Stell umiejscowił się obok Susan i spokojnie powiedział.
- Spróbuj nam teraz opowiedzieć co się wtedy stało. Dobrze? Nie musisz się spieszyć. Mamy dużo czasu. Jeśli jednak poczujesz, że nie dasz rady przerwiemy i nikt nie będzie miał ci tego za złe. Zrozumiałeś.
Gardło wyschło mu na wiór więc tylko skinął głową. Potem opuścił wzrok i zaczął wpatrywać się w swoje dłonie. Przez kolejne kilka minut milczał, a kiedy w końcu z jego ust wydobyły się jakiekolwiek słowa to były one strasznie ciche. Miał wrażenie, ze oni go nie słyszą. No i nie potrafił wydusić z siebie więcej niż 3 do 4 słów na kilka minut. Mimo wcześniejszych zapewnień, że wszystko będzie dobrze jak nie będzie się spieszył Daniel z każdą mijającą minutą czuł, że spieprzył na całej linii. Nie chciał zawieźć Su ani utrudniać pracy ludziom którzy poświęcali dla niego swój czas, ale jednak...nie potrafił sprostać przeszłości. Zamilkł na długi czas. Nadal trwał w tej samej pozycji. Obawiał się spojrzeń pełnych gniewu i rezygnacji. Zawalił.
(Will)
Stell od początku wiedział, że chłopak nie będzie w stanie nic powiedzieć. Widać było, że stara się jednak lek przed tym co się stało blokował go. Naprawdę nie miał mu tego za złe. Im dłuższe były przerwy tym wyraźniej było widać jego zmagania ze sobą. Szkoda mu było patrzeć jak się męczy. Po około godzinie Adkins zamilkł na dobre. Drugą godzinę siedzieli w ciszy. No koniec. Zaciął się. Mężczyzna przeciągnął się. Nic kompletnie z tego nie będzie. Musi to teraz przerwać. Nim jednak zdołał powiedzieć choć słowo z zadziwiającą wręcz prędkością coś przemknęło obok. A potem rozległ się dźwięk wymierzanego ciosu.
~Kurwa tylko nie to!~ przemknęło mu przez myśl i rzucił się by odciągnąć partnera od nastolatka. Za nim podążyła psycholog.
(Jim)
Czuł że dużej tego nie wytrzyma. Podniósł się i podbiegł do chłopaka. Złapał go za włosy jedną ręką, drugą zwinął w pięść i uderzył
- Myślisz, że ja nie mam nic lepszego do roboty. Owszem mam masę ciekawszych rzeczy - wywarczał - No dalej. Pospiesz się. Powiedz jak cie tatuś w dupę wypieprzył i jak ci dobrze było. Tylko tyle chcemy usłyszeć. Rozumiesz śmieciu. Rozumiesz...- zamachnął się po raz drugi, jednak nim spadł cios ktoś szarpnął go za włosy.
(Nickolas)
Wszedł do sali i zamarł. Zupełnie nie rozumiał co tu się dzieję. Dwaj gliniarze, Susan i Daniel. Z czego Susan i jeden z policjantów starali się odciągnąć tego drugiego od chłopaka. W jednej chwili wszystko się wyjaśniło. Facet z kucykiem chciał Daniela bić. Kawałki układanki wskoczyły na miejsce. Nickolas doskoczył do funkcjonariusza, złapał za włosy i pociągnął w tył. Potem zręcznie obrócił przodem i wbił mu kolano w żołądek. Tak pochylonego złapał za kark i wypchnął na korytarz i zatrzasnął drzwi oddzielając tego człowieka od osób obecnych w pokoju. Zerknął na Daniela. Chłopak leżał w najdalszym kącie łóżka, zwinięty w kłębek, cicho łkając. Na lewym policzku już tworzył się nieładny siniak. kiedy Su chciała się do niego zbliżyć płakał jeszcze bardziej. Starszy policjant nawet nie próbował podchodzić, wręcz przeciwnie. Powoli wycofywał się w kierunku wyjścia. Zatrzymał się tylko przy kamerze którą Collins dopiero teraz zauważył. Wyłączył urządzenie, odpiął od statywu wszystko zapakował byle jak i się wyniósł. Nick ledwo to zarejestrował. Zastanawiał się czy Daniel będzie też tak reagował kiedy on podejdzie. Ku jego zaskoczeniu zielonooki nie zareagował kiedy podszedł bliżej, ani kiedy usiadł na łóżku.A więc może uda się go choć trochę uspokoić
- Hey. Już dobrze. Tamtego faceta już nie ma i nie przyjdzie. Spokojnie już nikt cie nie skrzywdzi...- przemawiał do niego w podobnym tonie przez ponad godzinę, aż w końcu sam poczuł zmęczenie. Ostrożnie położył się na skraju łóżka, a Daniel natychmiast się przysunął do niego i wtulił mokrą od łez twarz w koszulkę. Nickolas zastanawiał się co teraz ma zrobić. Niepewnie objął chłopaka, kładąc mu rękę na plecach. Bezwiednie niemal natychmiast zaczął po nich rysować rożne szlaczki. Jego to zawsze odprężało. Początkowo Adkins napiął wszystkie mięśnie, ale zaraz się rozluźnił. Kilkanaście minut później już spał. Nicolasowi tez coraz trudniej było utrzymać opadające powieki. Zanim zasnął zobaczył jeszcze jak Susan nakrywa ich swoją kołdrą.
(tydzień później - Susan)
McCartney była wściekła na to że ogóle wyraziła zgodę na to całe durne przesłuchanie. Daniel od tamtego czasu nawet jednego słowa nie wymówił. Nicolas też nie miewał się najlepiej. Nikt nawet ich nie próbował przeprosić. Chłopcy siedzieli z nią w sali. Nick czytał książkę, a Daniel siedział i wpatrywał się w swoje dłonie. Tę nie wesołą atmosferę przerwało pukanie do drzwi. Ostatnio nie zdarzało się to zbyt często dlatego podniosła głowę kiedy drzwi skrzypnęły. Pojawiła się w nich sama głowa. Kobieta zmarszczyła brwi. Po co ten człowiek tu przeszedł
- Mogę na momencik panią poprosić? - zapytał William Stell. Bez słowa wstała i wyszła. Stanęli na korytarzu.
- Przyszedłem przeprosić za sytuację z zeszłego tygodnia. Nie chciałem, żeby to się stało. Powinienem był odmówić. Przykro mi.
- No cóż trochę winy mojej tez w tym jest, powinnam się na to nie zgodzić.
- Niemniej jednak moja jest większa, bo wiedziałem co nieco o charakterze mojego partnera.
-Co się z nim stało?
- Został dyscyplinarnie zwolniony i toczy się w jego sprawie postępowanie. Kamera wszystko nagrała.
- Rozumiem. Ulżyło mi. Cieszę się, że taki człowiek nie będzie pracował w policji. A teraz jeśli to już wszystko... - mężczyzna wyciągnął z kieszeni kopertę z pieczęcią sądu rejonowego i jej podał.
- Zabrałem zanim wysłali to pocztą. Domyślam się, że ostatnio rzadko bywacie w domu, więc...Do widzenia.
- Dziękuję i do widzenia panu - kiedy mężczyzna zniknął za rogiem korytarza pospiesznie rozerwała papier. Rozłożyła wypełnioną drukiem kartkę i szybko przebiegła wzrokiem po tekście. A potem niczym w transie wróciła do sali. Podała dokument Nickowi. Jego twarz się zmieniła w ułamku sekundy.
- Zobacz Danielu - zagadnął chłopaka - ten kawałek papieru mówi o tym, że możesz z nami na zawsze zamieszkać. Cieszysz się?